Klasyczne XC na Małej Lidze w Józefowie k. Warszawy – 19.03.2017

Pierwszy start w sezonie zawsze ma przynieść odpowiedź na podstawowe pytanie: Jaką ja mam formę, a jaką moi rywale? Termin i pogoda były odpowiednie i na podobne pytania szukała odpowiedzi zaskakująco liczna grupa kolarzy, tłocząca się na starcie każdego, kolejnego wyścigu w poszczególnych kategoriach.

Pozornie łatwa i szybka trasa na Górze Lotnika, którą doskonale wytyczono i oznakowano, sprytnie wykorzystując okoliczne wydmy, przysporzyła wielu zawodnikom sporych problemów. Dowodem czego był pierwszy podjazd, a konkretnie jego końcowa część, często chętnie i z zapałem pokonywana z tzw buta.

Na pętli Organizator nie zafundował wymyślnych, sztucznych tworów, ostatnio tak popularnych, które wyjątkowo skutecznie potrafią dezintegrować części roweru i ciała, nie mniej jednak sztywne podjazdy i skromna ilość płaskich odcinków na pewno zmusiły każde serduszko do solidnej roboty.

Tak naprawdę nie było miejsca na odpoczynek. Na nielicznych prostych nie pozwalał na to wiatr, a na zjazdach, wiadomo gdy jest szybko i ryzykujesz oddechu nie uspokoisz. W zmniejszeniu ryzyka miały mi dopomóc nowe opony, które od tygodnia ujeżdżałem na technicznej, warszawskiej trasie WAT.

Opony marki WTB Nano 2,1 bardzo przypadły mi do gustu, głównie za sprawą dobrej szybkości, wyjątkowo dobrego trzymania w zakrętach oraz doskonałego kontaktu na stromych, miękkich podjazdach. Te dwa ostatnie atuty nie były takie oczywiste w przypadku moich wcześniejszych gum.

Co ciekawe, moje Nano okazały się asem w rękawie podczas wyścigu. Pozwoliły mi na skuteczną walkę ze świetnie dysponowanym rywalem, który dopadł mnie na półmetku trasy. Dopiero na sam koniec zdecydowałem się na atak tuż przed podjazdem. Posiadając zaledwie kilka metrów przewagi, rzuciłem się na szybki i kręty zjazd, na którym WTB Nano pokazały swój charakter i pozwoliły mi z łatwością uzyskać bezpieczną przewagę. Jeszcze jeden podjazd i zjazd, na których nie oddałem nawet pół metra i spokojnie mogłem przejechać linię mety. Umęczony, ale szczęśliwy.

Imprezy XC z roku na rok powoli wracają do łask, pozwalając zapomnieć o monotonii maratonów MTB. Mała Liga XC jest dowodem na to, że można zmontować dobrą trasę XC w środku Mazowsza.

A minusy? Nie byłbym sobą nie wspominając:
1. Wpisowe 50zł – sporo.
2. Nagrody – o matko! Czy to ma być krajowym standardem
3. Silny, zimny wiatr – ciekaw jestem ilu uczestników walczy z przeziębieniem.

Daniel Pepla